Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 114.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Aa.... pani Teodora Sumska — wyrzekł sam do siebie kłaniając się kilkakrotnie ze szczególną uprzejmością i uszanowaniem.
Kobieta zajmująca cały przód loży na której rozkładała się jej wyszukana tualeta, podniosła z niedbałością do oczów toczoną rękę uzbrojoną lornetką i przypatrzywszy się przez chwilę Horylle raczyła skinąć mu głową, z wyrazem królowej zniżającej się do jednego z poddanych.
Rzeczywiście posiadała ona majestat piękności, znała doskonale swoją potęgę, świadczyła o tem jej postawa i pewne siebie spojrzenie jakie wodziła po zgromadzeniu. Jasne złoto-ogniste włosy piętrzyły się jak korona nad jej białem czołem i spadały w pierścieniach na ramiona przysłonione zaledwie przezroczystą tkanką koronki, oczy niepewnego koloru połyskiwały jaskrawym blaskiem pod łukiem gęstych czarnych brwi stanowiących kontrast dziwny z kolorem włosów i nadając ostry wyraz pięknej twarzy, której miękkie, zaokrąglone kontury, miały coś dziecinnego w swoich mszystych zarysach.
Płeć jej gładka jak marmur lub kość słoniowa, bez śladu rumieńca, nie potrzebowała kosmetyków ani pudrów, ale pod światłem lamp gazo-