Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobrze iż pana spotkałem, mam pilny interes, a nie wiedziałem o tej godzinie gdzie pana szukać.
— Tak samo jak i ja pana dobrodzieja, ale jestem na usługi.
— Czy znasz pan Walnerowę właścicielkę kamienicy ze Starego Miasta?
— Walnerowa! lat siedmdziesiąt, sucha, prosta, w kapeluszu oliwkowym zasłaniającym jej oczy jak dach, w chustce czarnej w zielone kraty. Baba ma grosze.
— Właśnie — odebrała niedawno sumę ze sprzedanego domu, czy ma ją jeszcze do rozporządzenia.
Strzygalski spojrzał z pod oka na Horylłę, jakby chciał mówić, więc to o to chodzi.
— Baba kuta, chodzę ja już od dawna około tych pieniędzy, coż kiedy ani weź, nic wskórać nie można.
— Czy nie chce ich pożyczyć?
— Gdzie tam, pożyczyć pożycza, ale słucha we wszystkiem jakiegoś tam swego stryjecznego wnuczka, adwokata.
— A ten stryjeczny wnuczek, czy to jej spadkobierca.