Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 077.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w ruchach. Twarz jego powleczona ceglastym kolorytem, przerżnięta była drobnemi zmarszczkami; zmarszczki te jednak były w sprzeczności z rysami, zdawały się biedz nieprawidłowo, tworząc niejako drugą fizyognomię wyraźniejszą z dniem każdym i zacierającą coraz bardziej tę, którą obdarzyła go natura.
Zresztą w tym człowieku tak samo jak i w salonie jego wszystko było przyzwoite. Herkner dbał o formy zewnętrzne, i starał się usilnie o to by niczem nie zwracać uwagi, i nigdy nie razić oczów ludzkich. Maksymę tę ściśle wprowadzał w czyn, nie wypowiadając ją daremnie.
Wszedłszy do salonu powitał uprzejmie Horyłłę, rzucając na syna ukradkowe spojrzenie. Może ciekawy był o czem ci dwaj ludzie tak różni od siebie mówić mogli, ciekawości tej jednak nie zdradził niczem.
Stanisław też, zobaczywszy ojca, natychmiast wysunął się z pokoju, jak gdyby dotrzymując towarzystwa Horylle, spełniał tylko przykry obowiązek gościnności. Po wyjściu jego nastąpiła chwila ciszy. Herkner i Horyłło słuchali aż zniknął odgłos kroków, albo też czekali nawzajem