Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 063.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przecież ja takiej ścierki nie włożę. Czyż nie potrafisz nawet nic wyprasować porządnie? Daj mi drugą.
Los prześladował dnia tego biedną Teresę, czy też mąż rozgniewany porażką na pieniężnem polu, mścił się nad nią w ten sposób, bo druga koszula doznała losu pierwszej. Trzecia dopiero znalazła łaskę w jego oczach, bo gotował się ubrać, klnąc i mrucząc coś przez zęby gdy zastukano do drzwi.
— Nie otwieraj — zawołał Horyłło — widząc że żona powstała z miejsca.
— To moja uczennica przychodzi na lekcyę — szepnęła.
— A mnie co u djabła do twoich lekcyj — niech zaczeka aż wyjdę.
— Możesz przecie ubierać się w pierwszym pokoju, ta panienka czekać nie ma czasu.
— A więc to panienka, a czy ładna?
Teresa wzruszyła ramionami.
— Rówiennica Michasi — odparła tylko.
— Dajże teraz pokój tym bębnom i tym brzdąkaniom, wiesz żeś mi potrzebna.
Stukanie do drzwi odezwało się znowu.