Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 016.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Był bezprzytomny.
— W malignie czasem powraca myśl trapiąca, przypomnij sobie pani dobrze, czy nic nie mogło naprowadzić cię na ślad właściwy.
— Ślad jest nawet wyraźny, tylko powiadają że to nie wystarcza.
— Czemuż nie powiedziałaś pani tego od razu? Jakiż to ślad? mów pani wszystko.
— Bo widzi pan odparła ośmielona kobieta, ja nigdy nie mieszałam się do interesów męża, tak na wsi jak w mieście dawał mi pewną summę na utrzymanie domu miesięcznie, zaspakajał potrzeby dzieci. Oh! był to dobry mąż i ojciec, myślał o nas wszystkich, niczego nigdy nie zbrakło, nie żałował na żadną przyjemność, a ile razy zrobił dobry interes, kupował mi zawsze coś kosztownego. Ot i teraz naprzykład gdy sprzedał majątek kupił mi śliczną bransoletę.
Tu łzy wstrzymywane głos jej zalały, i jednocześnie przypomniała sobie że to wszystko nie należało wcale do rzeczy.
— Przepraszam pana adwokata — rzekła po chwili — czuję dobrze iż to nikogo nie obchodzi, chciałam tylko wytłumaczyć, że ja nic zgoła nie wiedziałam o czynnościach męża.