Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 193.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzi; widziałem jasno jak na dłoni nędzny światowy spisek, którego padłem ofiarą, a uczucie bezsilnej wściekłości powiększyło jeszcze szaleństwo moje.
I czegóż szukałem tutaj? czegóż czekałem jeszcze? Pogrążony w ponurej rozpaczy, spoglądałem na tę kobietę, piękną, strojną, wykwintną, a w myśli mojej ukazywała się blada postać Anielki, z tą wielką boleścią w sercu, ze łzą w oku, z cierpliwym uśmiechem na ustach. Która z nich zasługiwała na szczęście? która była promienną gwiazdą dla otaczających? która kochająca i kochana? według sumienia i sprawiedliwości, która miejsca drugiej ustąpić powinna?
Biada człowiekowi, któremu w przeklętej godzinie los i ludzie podobne pytanie przyniosą do myśli! Mnie ono paliło mózg, rozrywało skronie, krążyło we krwi. Daremnie jak sennej zmory pozbyć go się chciałem: ono było we mnie, ono stało się mną. Świat cały mógł zapaść się, a w oczach moich pozostałyby te dwie kobiety, z których jedna koniecznie umrzeć musiała.
Któż zbadał głębie rozpaczy? kto wie, dokąd ból bez nadziei istoty ukochanej doprowadzić może człowieka? Stanąłem na granicy szaleństwa i zbrodni, byłem w gorączce, byłem opętany, a jednak na minutę nie straciłem przytomności. Straszne pytanie, które postawiłem sobie, zrodziło postanowienie; na wykonanie jego nie zabrakło mi rozwagi, owszem jakaś piekielna jasność rozpaliła się w myśli mojej i przyświecała do spełnienia czynu.