Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tajniejsze zakątki serc naszych, odgadywali najprzelotniejsze myśli, bo one znajdowały echo w nas samych.
Noc całą przepędziłem bezsennie, wśród marzeń i wspomnień tej rozmowy, wśród trwogi o nią, która na teraz zagłuszała wszystkie inne. Nazajutrz rano, nie mogąc uspokoić się niczem, byłem u Władysława. Zastałem doktora schylonego nad książkami, widząc mnie powstał, ale powitanie jego miało odcień chłodu, czoło zalegał wyraz surowy, jaki spostrzegłem u niego po raz pierwszy. Czy widział we mnie wroga szczęścia, człowieka, który stanął na drodze jego miłości? czy też potępiał postępowanie moje? Co wiedział o mnie i o niej? co mi mógł zarzucać? Czy złośliwe oko świata przejrzało tajemnicę serc naszych i zbrudziło ją już po swojemu? czy wieść o zaczętym rozwodzie doszła do niego? czy też Anielka w prostocie i czystości swojej zdradziła się sama? Bo i cóż ona miała do ukrycia? czy mogła pojąć nawet obmowy i potwarze, jakiemi zwykle obrzucają ludzie to wszystko, co nad nimi góruje siłą uczucia lub siłą myśli?
Bądź jak bądź, odcień ten zaledwie spostrzegalny w obejściu Władysława, uderzył mnie tem przykrzej, że nateraz nie podobna mi było dojść przyczyny jego.
— Przyjechałem, wyrzekłem zaledwie dając sobie czas zabrać miejsce: przyjechałem do pana dla otrzymania szczerej odpowiedzi na zapytanie o zdrowie istot, które mnie najmocniej obchodzą.
Doktór popatrzał mi w oczy przenikliwym wzrokiem.