Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 141.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Słuchałem jej zdumiony, gdy tak dobrotliwie oświecała niewiadomość i niedoświadczenie moje. Widocznie ta kobieta brała swoją rolę na seryo, nawet względem mnie, i wypowiadała te uświęcone formuły bez znaczenia z namaszczeniem, jako kapłanka tej potęgi społecznej, o której wspominała z poszanowaniem zwykłem u małych serc i nikczemnych duchów.
Gdyby ta chwila mniej ważną, mniej bolesną była dla mnie, byłbym jej parsknął śmiechem w oczy.
— W istocie, rzekłem tylko z tłumionem szyderstwem: masz słuszność, nie wątpię o tem; ale powinnabyś znać mnie dość, by wiedzieć, że słuszność ta nigdy nie istniała dla mnie.
Wzniosła nieznacznie oczy w sufit, niby wzywając niebo na świadka nad godnem litości zaślepieniem mojem.
W tej chwili budziła we mnie więcej wstrętu niż oburzenia. Zwykłą koleją światowej pychy chęć panowania popchnęła ją do hypokryzyi, bo chęć panowania nie przebiera w środkach. Błyszczała więc i panowała w pewnych sferach jako brylant najczystszej wody, jako gwiazda pierwszej wielkości.
— Więc doświadczenie życia, spytała po chwili z litośną intonacyą w głosie, próżne było dla ciebie?
— Są różne doświadczenia, odparłem, i w różnych czynione kierunkach. Naprzykład ja Leonoro, zawiedziony przez ciebie, doświadczyłem, że są jeszcze na świecie czyste gorące serca i bezinteresowne uczucia. Ale nie o to chodzi: nie przyszedłem tu ciebie nawracać lub czynić wyznania wiary. Pytam ciebie