Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 131.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiedziałem, że ci tu ciasno będzie, Kazimierzu, powiedziała z pewnym wyrzutem.
Nie mogłem wytłomaczyć się przed nią, nie mogłem wprowadzać w jej gasnące życie burz i niepokojów, które mną miotały, a które pewno odczułaby podwójnie; musiałem znieść tę skargę.
— Pamiętaj tylko, dodała, że za powrotem możesz nie zastać mnie więcej.
Jednak jechać musiałem; trzeba mi było porzucić ten raj serdeczny, to ciche domowe ustronie, chorą niewidomą matkę, dziecię rozwijające się z dniem każdym i kobietę, którą kochałem nad wszystko. Anielka do ostatniej chwili okazała się mężną. Nie wiem czy ona pomyślała kiedy o przyszłości, o możebności związku naszego, o przeszkodach, które nas rozdzielały, ale zdaje mi się, że dopóki jam był szczęśliwy, starczyła jej zupełnie obecność, a jutro wzbudzało w niej pewną instynktową trwogę. Mówiliśmy o sobie, o uczuciach naszych, o dniach minionych — o tem co być miało nie wspomnieliśmy nigdy. Rozum i wola tylko kazały mi być przewidującym, bo serce moje zupełnie zadowolone było, marzeniom moim nawet wystarczało to com posiadał. Życie napawając mnie goryczą, dając mi poznać znikomość namiętności, zgasiło zbytnie żary i uczyniło mnie właśnie zdolnym czuć i używać czystej rozkoszy tej miłości rozwijającej się tak silnie a tak spokojnie.
Wyjechałem; Anielka stała na ganku trzymając Stasia za rękę, i patrzała za mną dopóki dojrzeć mogła. Czyż za powrotem miałem zastać wszystko,