Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kochał, wątpić o tem nie mogłem ani chwilę — ale jakże czystą, wysoką miłością! Nie był to zwykły szał bezmyślny, absorbujący wszystkie rozumne władze człowieka, ale raczej najwyższy rozkwit rozwiniętego ducha.
Władysław czekał ciągle na odpowiedź moją; mnie krew zalewała piersi, zaledwie mogłem głos z nich wydobyć.
— Czy, spytałem, Anielka wie o tem?
— Nie, odparł; chciałem wprzódy uzyskać przyzwolenie jej rodziny.
— I nie domyśla się uczuć pana?
— Ja nie wiem, nie sądzę; bym jej dał powód do tego.
Miał słuszność, mnie samego ta miłość uderzyła jak gromem.
— Więc nie wiesz pan, czy odpowie uczuciom twoim?
— Nie, ale kocham ją tak, iż ufam, że wzajem kochać mnie będzie.
W tych słowach dźwięczało tak silne postanowienie, żem zadrżał w głębi ducha; a jednak gdybym miał dla Anielki tylko uczucie brata, czym nie powinien był radować się z tego? w czyjeż ręce śmielej przyszłość siostry można było złożyć? Zresztą dla czego ona kochać go nie miała? Jeśli nie dosięgała wysokości tego silnego ducha, znała go dość, by wiedzieć, że był szlachetnym i dobrym, nie brakło mu nawet tych powierzchownych przymiotów, które tak często olśniewają młode dziewczyny; piękność oblicza odpowiadała w nim moralnej piękności,