Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 095.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

branych inteligencyj; poznał surowe, najwyższe a niezmącone niczem rozkosze myśli; duch jego zamieszkał te wysokie sfery bez chmur i burz, gdzie wszystko staje się jasnem, pojętnem, i ztamtąd spoglądał na namiętnostki i podłości ziemskie ze smutkiem, ale i z pogodą zrozumienia. A kto rozumie, ten już na wpół przebaczył; wysoka wiedza szerokiem kołem obejmuje wszystko, i litować się musi nad tym co przewinia, zarówno jak nad tym co cierpi.
Zazwyczaj ludzie podobni bywają cisi i nie błyszczący, nie mają wstrętu ani pociągu do świata, przyjmują go jako konieczność bytu, lecz wszędzie roznoszą z sobą pogodę wewnętrzną, która jest ich udziałem. Taki był doktór Władysław; ludzie mogli spotykać codzień tę skromną idywidualność, a nie domyślać się wysokiej jego wartości. Dla mnie był on sympatycznym od razu. Przeczułem go nim poznałem dokładnie; zresztą widziałem, żem mu był winien życie matki, i wdzięczność przyłączyła się do sympatyi i szacunku, jaki wzbudzał, i utworzyła pomiędzy nami związek ścisły. Poglądy nasze spotykały się często; życie i cierpienie nauczyło mnie wielu rzeczy, zresztą teraz i ja dochodziłem do tej pogody, którą on zdobył zaparciem siebie i pracą myśli, dochodziłem innemi drogami na krótko może, alem ją przynajmniej pojmował, i tak promienie naszych duchów tak odmiennej siły zbiegały się na chwilę, chociaż rozejść się miały tak daleko i na zawsze. On nie mógł pojąć nawet strasznych burz i przepaści, które mnie czekały, ale i jego szlache-