Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niewidzialnemi kajdanami, życie straciło dla mnie powab nadziei. Przebiegłem palące pustynie Afryki, dziewicze lasy amerykańskie, słuchałem szumu Niagary, doświadczałem okropności nieskończonych biegunowych nocy, a wszędzie wiodła mnie nie żądza nauki, nie chęć zdobycia sławy, ale po prostu ciekawość tułacza szukającego wrażeń nowych. Powoli też z rozcierpiałego dziecka wyrobiłem się na człowieka: rozszerzał się mój horyzont moralny, rozumiałem wiele rzeczy dawniej niepojętych, spoglądając w oczy niebezpieczeństwom, nabyłem siły i hartu, nauczyłem się działać zamiast marzyć; ale serce moje pozostało puste i niepocieszone, wiedza zapełnić go nie mogła, potrzebowałem kochać a straciłem wiarę w miłość. Znałem ludzi, którzy w podobnem położeniu rzucili się z całą siłą w świat intelingencyi, którzy zamiast kobiety ukochali ideę jakąś, prawdę zdobytą z całą namiętnością i zaparciem gorącego ducha; ale jam tak nie mógł, serce moje nie było tej miary, i nieraz zapytywałem samego siebie, czy jeden uśmiech ukochanej twarzy nie wart więcej niż wszystkie mrzonki sławy i wiedzy? nieraz gdy koczujące życie zawiodło mnie pod dach gościnny amerykańskiego pioniera, gdy żona jego z dzieckiem na ręku krzątała się około skromnej wieczerzy, zazdrościłem twardego losu tych zgubionych dzieci cywilizacyi, którzy wśród trudów i niebezpieczeństw, ale z ręką wspartą o niewieścią rękę, postępują naprzód drogą życia. Ale nie oddawałem się niewczesnym marzeniom i próżnym żalom: były to raczej odbłyski przeszłości niż usposobienie