Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miętnością własną, rumieniłem jej lica krwią z serca dobytą, i dopiero klękałem przed tym tworem fantazyi mojej rozgorzałej, zaślepiony warem krwi szalejącej, rozkołysany falą marzeń, porwany niepohamowaną siłą pierwszego uczucia. Pigmalion nowej Galatei.
Codzienna to powieść. Biada sercu, na którego straży nie stoi rozum! biada tym, co patrzą na oblicza ludzkie odbite w zwierciedle własnej piersi, co mają w oczach pryzmat marzeń i świat rzeczywisty stroją tęczami wzroku swojego! Biada tym, którzy nie nauczyli się trzeźwo patrzeć przed siebie i szukać piękna i prawdy w tworach Boskich takich jakie są.
W kilka dni, zamiast odpowiedzi na list mój, przyjechała matka, strwożona nagłem postanowieniem mojem; wprawdzie odpowiadało ono tej stronie drażliwości uczuciowej, jaką troskliwie rozwijała we mnie, lękając się wpływu zmateryalizowanego wieku (tak nazywała epokę naszą). A jednak to nagłe przeniesienie marzeń w dziedzinę rzeczywistości, trwożyło ją instynktowo. Ten krok bezmyślnej rycerskości, ofiarowanie ręki i serca sierocie pokrzywdzonej przez społeczeństwo, ten czyn, który spełniony przez kogokolwiek innego wzbudzałby w niej bezwarunkowe uwielbienie, przerażał ją w głębi ducha, skoro ja go spełnić miałem. Rozpoznałem to uczucie w matce mojej z boleścią, bo dostrzegłem po raz pierwszy rozłamanie, jakie tak często spotykać się daje w najszczerszych nawet istotach pomiędzy ideą a faktem, w chwili gdy wymarzone ich teorye w czyn się zamieniają. Ona pragnęła z pewnością, bym ożenił się