Strona:PL Waleria Marrené-Jerzy i Fragment 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

próżno roztkliwiać, obojgu potrzeba nam siły, jeśli masz litość, jeśli kochasz mnie wreszcie, jedź dzisiaj, jedź zaraz... Mąż mój jutro tu będzie...“
I to było wszystko, i to miało być ostatnie słowo, pierwszej, szalonej miłości mojej. Gniotłem list w ręku z wściekłości i bólu, bo nie wiem co w tej chwili przeważało w sercu. W końcu jak tonący rozbitek zwróciłem się do Brygidy, widocznie ona wiedziała wszystko, znała treść przyniesionego biletu, bo patrzała na mnie przenikliwie i smutno.
— A ona? wyrzekłem po cichu jakby wstydząc się pytania, które więcej zawarte było w głosie niż słowach, bo wreszcie i sam nie wiedziałem o com zapytał.
Brygida jednak zrozumiała mnie.
— Pani, odparła wstrząsając głową z wyraźnym wyrzutem, kazała zaklinać byś jej słuchał. Oh! jedź pan już jedź, dodała po chwili, składając ręce.
Więc nie, nic dla mnie nie było w jej sercu, odsuwała mnie z drogi swojej jak zawadę natrętną, gdym sny nasze chciał wprowadzić w życie; lękała się może spotkania mego, z tym wrogiem nieznanym. Nie wiem czemu ta myśl przywiodła mnie do szaleństwa, i jak każdy szaleniec zwróciłem się przeciw samemu sobie.
— Dobrze więc, rzekłem zrywając się z gorączkową siłą. Stało się... powiedz jej, że posłusznym będę natychmiast.
Zadzwoniłem, kazałem pakować, sam z machinalnym pośpiechem począłem zbierać ukradkiem wszystko co dla mnie było relikwią tej miłości, która już od tej to chwili przechodziła w świat pamiątek, a której mimo tego bluźnić nie śmiałem. Relikwią dla mnie był każdy przedmiot, dotknięty z myślą o niej. Czułem, że za chwilę będę tak nędznym, iż te okruchy przeszłości staną mi się jedynym pokarmem ducha.
Wkrótce wszystko było gotowe, obejrzałem się raz