Strona:PL Waleria Marrené-Jerzy i Fragment 114.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którą odsłoniło mi jedno błyskawiczne spojrzenie, zapytuję sam siebie, czem jest miłość moja? Czy wbrew dumie serca nie zostałem uwiedziony pięknością tej dziewczyny? Czy umysł mój podlegał bezwiednie złudzeniom zmysłów i odziewał tylko jej ducha barwami fantazyi? Dziś nawet wspomnienia moje są zachwiane i zbrudzone teraźniejszością.
Czy Stasia nie jest gorzej niż bezmyślnem dzieckiem? Czy nie jest to bezduszna wietrznica, lubiąca wabić serca w sidła swej piękności i wyśmiewać potem ich cierpienia?...
Miałem prawo tak sądzić, a jednak jakiś głos tajemny odzywał się za nią, stawał w jej obronie. Bądź jak bądź, była chwila, przelotna może, w której kochała mnie szczerze, Może lubi ona nowość tylko, może po Lucyanie pokochała mnie, po mnie Antosia, po Antosiu....
Zimny pot wystąpił mi kroplami na czoło; musiałem poznać koniecznie tajemnicę jej zmienności, lub dojść do szaleństwa, bo mimo to wszystko, mimo świadectw oczów moich, ja ją kocham!...
Łatwą była dla mnie ofiara, łatwem życie bez niej pókim wierzył że jestem kochanym. Ta myśl była dla mnie balsamem pociechy, jakiemś wewnętrznem słońcem. Teraz dopiero czuję jak wiele mi naraz zbrakło, teraz, gdy mocować mi się przychodzi ze zwierzęciem uśpionem w głębi każdego ducha, a które dziś zbudziło się we mnie i kusi mnie porwać ją, uwieść, zabić nawet, byle nie ujrzeć w obcych rękach, byle nie dostrzedz znowu tego uśmiechu zwróconego nie do mnie!..
Henryku, ja muszę wiedzieć jej myśli, bo to jedno uleczyć mnie może. Chcę wiedzieć czy zupełnie pogardzić nią mogę. Pogarda musi w końcu zabić miłość.
Jak szalony wybiegłem na ulicę. Chciałem ją teraz spotkać i powiedzieć... co?.. ja nie wiem; ale potrzebowałem zobaczyć ją, zapytać co zrobiła ze mną, z Lucyanem.