Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 189.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

im w oczy. Rozumiał wszystkie trudności położenia, może lepiej od niej samej i, opierając się na nich, osnuł zamiary przyszłości.
Zamiary te były równie śmiałe, jak ich twórca, nie cofały się przed żadnem następstwem, łamały najzupełniej wszystkie ustawy społeczne, nie dbały o sądy ludzkie. January nie wahał się stwierdzić faktem, jak to czynił w teoryi, praw jednostki do bezwarunkowego szukania własnego zadowolenia, do posiadania tego, czego pożąda, stawiając prawa namiętności ponad wszystkie inne.
Według tego prawa, Helena należała do niego, więc winna była rzucić wszystko, by iść za nim. Jeśli ona nie zdolną była do kłamstwa, on nie należał do rzędu ludzi, coby zadawalniali się kradzionem szczęściem: kobieta, którą kochał, musiała należeć do niego zupełnie — nie mieć na świecie innej myśli, ni troski.
Rozwijał przed nią plany swoje, oddając na posługę szalonego przedsięwzięcia całą logikę i energię, do jakiej był zdolny.
Nie zatrzymywały go materyalne trudności; pod tym względem, skromny wprawdzie majątek czynił go panem położenia; zresztą, rachował na swoją pracę, na nazwisko, które już zdobyło sobie uznanie, na niespożytą energię, którą musiał wywalczyć sobie stanowisko, gdy ku temu obróci siły.
Tymczasem mógł zapewnić ukochanej kobiecie owe łatwe życie, do którego przywykła, mógł otoczyć ją dostatkiem i przynajmniej pod materyalnym względem nie wymagać żadnej ofiary. O ofiarach moralnych nie myślał. Jeśli Helena porzucała rodzinę, jeśli traciła położenie towarzyskie, szacunek powszechny, ważąc się na wszystkie hazardy nielegalnego związku, kochała — była kochaną; wszakże słowo to, w jego przekonaniu, starczyło za wszystko, powinno jej