Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 072.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wszystkie fibry nerwowe, w ruch wprawione, odpowiadały jej chórem, niby naciągnięte struny, odzywające się same, gdy je potrąci dźwięk pokrewny.
Kobieta słuchała, pierś jej podnosiła się coraz szybszym oddechem. Aż wreszcie zakryła twarz rękoma i przez palce zaciśnięte kroplami przeciekały łzy, torując sobie drogę, jak strumień wezbrany.
January spoglądał na to nieruchomy, tylko pochylał się coraz bardziej, jakby te łzy pociągały go magnetycznie, lub jak gdyby ta kobieta nie była dla niego nieznajomą, jakby miał prawo jakie do jej łez, do jej uczuć.
Nigdy jeszcze muzyka żadna nie uczyniła na nim podobnego wrażenia. Zarówno jak do niej, Wagner przemawiał do niego; zdawało mu się, że on czuje to samo, co ona; że jemu także wzbierały na usta wszystkie żądze i pragnienia życia, skarżyły się, że je skazał na milczenie, i domagały się gwałtem wcielenia. Zdawało mu się, że mu pierś pęknie pod naciskiem wrażeń.
W tej chwili nie poznawał on sam siebie. Nieraz przecież słyszał muzykę, nieraz był pod jej wrażeniem; nigdy jednak wrażenia jego nie były tego rodzaju, nie dochodziły takiej miary, nie formułowały się w tak namiętne pragnienia.
Byłaż to wina usposobienia chwili, potęgi twórczej Wagnera lub też zewnętrznych okoliczności?
Dlaczego ta pieśń o dawnych czasach z „Okrętu widma“, zdawała mu się pieśnią własnego ducha? dlaczego dźwięki były tak zrozumiałe dla niego, jak wyrazy? wpływały mu wprost do serca i podniecały w nim gwałtowne bicie? A nadewszystko, dlaczego budziły w tej kobiecie też same wrażenia?
Czy uczucia te były uczuciem wszystkich? Analityczny