Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 056.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jaciół, odpowiadano bez ceremonii panu X. że jego nowella nie kwalifikowała się do druku.
Tę jednak odpowiedź dawano rzadko, a to z powodu, iż po takiej odpowiedzi należało zwrócić rękopis, co zwykle przedstawiało niemałą trudność; bo jakkolwiek stało na czele pisma, iż artykuły niedrukowane zwracane nie będą, jednakowoż to nie tyczyło się większych prac. Rozpoczynało się więc przerzucanie z góry do dołu wszystkich rękopisów i wszystkich plik papierów, spoczywających po stołach, kanapach, kątach, przy akompaniamencie rozmaitych żartów lub klątw, stosownie do osobistego usposobienia, dopóki poszukiwania nie zostały uwieńczone skutkiem, a w takim razie, nowella, w dziewiczym stanie, obwinięta w tenże sam arkusz białego papieru, związana taż samą różową lub błękitną wstążeczką, wracała do swego autora.
W ten rozkoszny sposób „Hasło“ wiodło blizko od roku swój dziennikarski żywot, i zapewne wiodłoby go dalej, gdyby nie pewne przykrości finansowej natury, które zachmurzały coraz bardziej czoło pana Karola, i ztamtąd zasępiały reflexem czoła innych członków redakcyi.
Pan Karol był człowiekiem zręcznym i przewidującym, zaczął więc przemyśliwać o przyszłości. Siedział on w sanktuaryum redakcyjnem i jakkolwiek nie było tu żadnego intruza, głowa jego była pochylona nad papierem, a pióro skrzypiało, kreśląc nie artykuł żaden, ale kolumny cyfr, których rezultat widny był w przedłużonej fizyognomii redaktora.
— Źle idzie — odezwał się wreszcie, rzucając pióro z prawdziwym gniewem — zamiast przybywać, co kwartał mniej prenumeratorów.
Emil, który jeden w tej chwili był w redakcyi, zrobił dość obojętną minę.