Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 054.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I wychodził do trzeciego pokoju, w którym, przez drzwi uchylone, widać było snujące się postacie i dochodził gwar głosów.
Ten trzeci pokój różnił się od poprzedniego wielkiem biurkiem, wygodnym fotelem, obitym zielonym safianem z takimże szezlongiem, na którym rozsiadały się, tak samo, jak po wszystkich kątach, stosy papierów i książek, zostawiając tyle tylko miejsca na krawędzi, by niezbyt wybredny gość, usiąść mógł na niej od biedy.
Pokój ten zamykał arkana redakcyjne. Tutaj także, za wejściem intruza, odbywała się ceremonia pochylania głowy nad papierem i skrzypienia piórem, tylko odbywała się nierównie rzadziej, albowiem taki tylko intruz dostawał się tutaj, który przeszedł szczęśliwie przez pierwszy i drugi pokój.
Przed biurkiem, zawalonem jak cała redakcya, siedział młody człowiek, akcyonaryusz i naczelny redaktor „Hasła“, pan Karol.
Pan Karol nie miał zbyt wielkich literackich zasług, tak dalece, iż mało kto pamiętał artykuł podpisany grecką Kapą, który kiedyś wyszedł w pewnem piśmie i w niektórych kołach narobił nie małego hałasu, jak twierdził autor jego, pan Karol; ale za to pan Karol był wcale przystojnym, a nawet dystyngowanym człowiekiem, posiadał trochę majątku, więcej zręczności, i z tego powodu został głównym redaktorem „Hasła“. A gdy już raz został głównym redaktorem, nie potrzebował więcej powoływać się na artykuł podpisany grecką Kapą, — nikt nie poważył się kwestyonować jego talentu. Jako przyboczna gwardya, znajdowali się przy Karolu: Ewaryst i Emil. Na ich to głowach leżał cały ciężar redakcyi, oni zwykle odczytywali rękopisy oddawane do „Hasła“ i wydawali na nie wyroki.
Ale, ponieważ ci panowie byli zwykle bardzo zajęci,