Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 036.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szcze namiętność, nie była to miłość nawet. Wystarczyło to przecież do zachwiania na chwilę moralnej jego równowagi.
Nazajutrz za to, z nowym zapałem zabrał się do pracy.
Pisał dzieło, na jakie zdobyć się tylko mogła niepohamowana śmiałość: dzieło, mające prawdopodobnie obruszyć przeciw niemu wszystkie warstwy społeczne, dzieło wojownicze i reformatorskie, jak było usposobienie jego: „O stanie naszego społeczeństwa wobec wiedzy i prądów obecnych“.
Dzieło to miało już wiele rozdziałów, skreślonych ostrem, gryzącem piórem, natchnionych młodzieńczą wzgardą dla wszystkiego, co trąci lenistwem, tchórzostwem lub chociażby tylko ostrożnością; burzyło tradycye, łamało wszelkie zapory, postawione swobodnej myśli, i rzucało się naprzód, naprzód koniecznie, choćby tam miało przepaść otwartą napotkać.
Teraz właśnie miał nastąpić rozdział o kobietach. Przedmiot był trudny dla Januarego. Sierota, nie miał sióstr, ani bliższych rodzinnych związków; kochanki nie posiadał, do świata nie należał. Kobietę więc znał teoretycznie tylko i, prócz wyroków potępienia, które na nią wpośród towarzyszy wygłaszał, nie mógł o niej nic więcej powiedzieć.
Przyszło mu to na myśl, gdy znowu zasiadł do pracy. W dziele, jakie przedsięwziął, książkowa wiedza mniej była mu pomocną; dzieło podobne studyuje się w życiu, nie w ciszy gabinetu; trzeba mu było poznać to życie trochę głębiej, wszechstronniej, niż dotąd; zbadać inne sfery i inne społeczne warstwy, niż koło ludzi, związanych z nim, mniej więcej myślą jedną.
I znowu z gniewem położył pióro, zatrzymany tą niespodzianą trudnością, o której nie pomyślał dotąd. Zrozumiał jej całą doniosłość. Życia i ludzi nikt nie poznaje na