Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 023.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Na te słowa January rozśmiał się na całe gardło.
— Gdybym ja się chciał ożenić? — powtórzył — dlaczegóż jabym się miał chcieć ożenić?...
— Dlaczego? Nieoszacowane pytanie! — wołał Emil — gdybyś się zakochał!
— O! o to możecie być spokojni; nie zakocham się!
— Hm! zdarzyło się to tylu innym — wtrącił Ewaryst powątpiewająco.
— Zapewne zdarzyło się tobie, Ewaryście, i tobie, Emilu, niejednokrotnie nawet, i tobie, Leonie, skoro ożeniłeś się; ale mnie... Ot, lepiej podajcie mi dzisiejszy numer „Hasła“.
— Jakto! alboż ci go nie przynoszą?
— Nie miałem czasu go przejrzeć.
Wziął go i uśmiechnął się pogardliwie, przerzucając rozmaite artykuły.
— Niedołęztwo! — wyrzekł po chwili, ciągle mając w niego wzrok wlepiony.
— Mówią, że redakcya się zmienia — wtrącił Konrad.
January milczał, nie uznawał za stosowne udzielić specyalnych wiadomości, jakie posiadał, ani ultimatum, jakie postawił właścicielom.
— A ostrożnie — zaśmiał się Ewaryst — jest tam fejleton Emila.
— O czem?
— O miłości.
— O miłości? — zaczął znów January — osobliwy temat! temat godny autora; ale o jakiejże to piszesz, Emilu? o tej, jaka była, jaka jest, czy też jaką byćby mogła?
— Miłość się nie zmienia! — zawołał fejletonista.
— Ba, ba, aforyzm, jak każdy inny. Nasi dziadowie bawili się w Korydonów, byli tkliwi, jak Adolf i Julia, Mal-