Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 018.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wprawdzie z żadnej etycznej, ani estetycznej zasady, ale za to były powtórzeniem, mniej więcej trafnem, mniej więcej szczęśliwem zdań cudzych; nie było też w sądach jego jednolitości, cechującej zwykle zdanie, oparte na gruntownych podstawach; jednak ostatecznie kto się o to troszczy tak bardzo? Odzywały się tu i owdzie potępiające głosy, głosy te jednak były bardzo odosobnione; pan Ewaryst był poczytny, o resztę zwykle nie troszczą się wydawcy. A jeśli krytyka jego była fantazyjna, nieco chwiejna, nieco napiętnowana stronnością, to przecie nie stanowi, jak wiadomo, grzechu głównego, i co najwięcej dowodzi tylko, że Ewaryst miał gorących przyjaciół i nieprzyjaciół, i że na usługi pierwszych i drugich oddawał to, co posiadał: swoje pióro i łamy dzienników, których był współpracownikiem.
Jeśli z jednej strony dowodziło to szczerości jego uczuć, z drugiej podawało w pewną wątpliwość sumienność literacką. Ale wszakże najświeższe badania naukowe dowiodły, że sumienie, jak wszystkie inne umysłowe władze, jest wyrobem pewnych prądów i wpływów, z tego powodu dziwić się nie można, że sumienie jego było tego a nie innego rodzaju... Zresztą, każdy na tym biednym świecie zasługuje się, broni, wojuje orężem, jakim obdarzyła go matka natura, lub macocha cywilizacya; krytyk więc, używając pióra na własną korzyść, jak wilk zębów, buhaj rogów, żmija jadu, jest zarówno w swoim prawie, jak wilk, buhaj, żmija, lub, jeśli kto pragnie szlachetniejszego porównania, jak lew, król zwierząt, swej potężnej paszczęki... Czyżby też było warto dzierżyć berło krytyczne, żeby nie pozwolić sobie nigdy pewnych nadużyć, takich naprzykład, jakich pozwalają sobie nawet konstytucyjni królowie... Z tem wszystkiem, pomimo tych różnorodnych usterków, których ja osobiście bynajmniej za usterki nie mam.