Strona:PL Waleria Marrené-January tom II 071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rając z roztargnieniem książki, ubranie, drobiazgi, rozrzucone po różnych kątach.
Nie opierała mu się więcej; myślała może, ona także, że co ma nastąpić koniecznie, powinno nastąpić jak najprędzej; że oddalenie i czas najskuteczniej wpłyną na uspokojenie jedynaka.
Wkrótce pakunek był gotowy; młody człowiek bez namysłu wziął go w rękę. Matka powtórzyła mu jeszcze kilka rad, przypomniała kilka dawniejszych projektów i pożegnanie odbyło się chłodne i przymuszone ze stron obu.
Zanim miasto obudziło się do zwykłych zatrudnień, Władysław je porzucił.

∗             ∗

Dzień ten powstał posępny w domu Januarego. Przez noc całą Anielka miała mocną gorączkę, matka czuwała nad nią, a wezwany doktor, nie mogąc jeszcze rozpoznać choroby, trzymał się półśrodków i nie dawał stanowczego zdania.
Dla tego to noc całą okno jej było oświecone, dla tego January czuwał w swoim pokoju, raz w raz dowiadując się o stanie chorej, pomagając Helenie i Lucyanowi w staraniach około niej.
Nie sam niepokój o pasierbicę był powodem jego nocy bezsennej. Myślał o Władysławie, a co gorsza, wiązał jego nagłe postanowienie z jej chorobą i to przedstawiało mu przyszłość w niepewnych kolorach. Któż mógł odgadnąć stopień przywiązania dziewczyny, siłę wytrwania tej nieszczęsnej miłości, skoro niespodziane pożegnanie jego spowodowało tę chorobę?
Miłość ta przecież wzrastała pod jego okiem; zdawała