Strona:PL Waleria Marrené-January tom II 050.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Uczyniła tylko niepewny ruch, opuszczając ramiona, którym zdawała się świadczyć o bezsilności własnej wobec potężnej przewagi okoliczności, czy położenia, i powróciwszy na dawne miejsce, wzięła książkę i pióro, kiedy January odezwał się znowu:
— Przyznam ci się, że od bardzo dawna przeznaczyłem Anielkę Władysławowi i poniekąd wypielęgnowałem tę miłość.
Spojrzała na niego szczególnym wzrokiem, jakby wdzięczność jej łączyła się z trwogą.
— W dzisiejszym stanie społeczeństwa — mówił dalej — los kobiety, jej szczęście i, więcej nawet, jej moralna wartość, wszystko to zależy od człowieka, z którym się połączy. Anielka będzie szczęśliwa; kochają się, są na jednym stopniu moralnego rozwoju.
— Kochają się? — powtórzyła Helena — ale gdyby pomiędzy nimi stanęła przeszkoda jaka? Czy pielęgnując tę miłość, pomyślałeś o tem?
— Nie pojmuję miłości, któraby nie zwalczyła przeszkód — odparł z uśmiechem — tu jednak niema przeszkody.
Umilkła. Przywykła oddawna trwogi i niepokoje chować dla siebie, nie dzieląc się niemi z nikim.
Tak rozmawiali o szczęściu młodej pary, a dźwięki duetu napełniały powietrze i fale harmonii dobiegały do nich.
Tony jego były serdeczne, jak słowa, i powtarzały dwoma głosami wieczny hymn młodości i kochania.

∗             ∗