Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 269.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Natalii był to olbrzymi znak zapytania. Jedna chwila nierozwagi zniszczyła całe nadzieje, jakich była celem. A jednak można było zapytać, czy fakt ten stanowił istotne nieszczęście? czy też bronił jej od wielu zawodów i cierpień, jakie ją czekać mogły wśród życia, które jej przeznaczano w związku konwencjonalnym, w pustej i czczej atmosferze świata?
Fakt ten zniweczył ciążące na niej fatum urodzenia i strącił do rzędu zwyczajnych śmiertelników, którym wolno w pocie czoła wybierać sobie dowolnie mozolną drogę bytu. Położenie to odpowiadało stokroć lepiej badawczemu usposobieniu dziewczyny, niż złociste więzy, w których ją chowano. Myślała więc o przyszłości, nie czując dobrze tego, co straciła, a szczęśliwa tem, co zyskiwała.
Wkrótce pałac głogowski i drzewa otaczające zarysowały się na horyzoncie. Było to bardzo rano jeszcze, zapewne wszyscy w nim spoczywali, pogrążeni we śnie. Widok ten jednak przywołał podróżnych do realnych warunków bytu.
— Cóż stało się z Drylską? — spytała księżniczka, przypominając sobie dopiero teraz ochmistrzynię, którą tak znakomicie w pole wywiodła.
— Drylskiej — odrzekł Emilian — lękałem się oddalać dla tego wszystkiego, co powiedzieć mogła. Przysięgała się, iż była niewinna; nie bardzo temu wierzyłem, chociaż znowu nie miała żadnego interesu w kłamstwie, a nie podejrzewam jej wcale, by działała przez poświęcenie; w każdym razie zależeć będzie od ciebie mieć ją przy sobie lub kogo innego. Sądzę jednak, iż lepiej ją zatrzymać, jeśli ci to przykrości nie zrobi.
— Ona lub kto inny — zawołała Natalia — wszystko mi to jedno; odtąd przysięgłam sobie, iż nie będę nigdy miała nic do ukrycia.