Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 261.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żniczce bolesnych wspomnień i pytań; dlatego zamiast sam odwieść ją do Głogowa, lub po prostu przysłać swój adres, naznaczyłem to miejsce schadzki. Oto wszystko, co miałem do powiedzenia.
Powstał, wyrzekłszy te ostatnie słowa, jak gdyby misja jego kończyła się razem z niemi.
— Jeszcze chwilę — rzekł Emilian, zatrzymując go na miejscu skinieniem ręki. Zachowując tyle moralnych względów dla księżniczki, zapomniałeś pan o smutnym rozgłosie, jaki długie daremne poszukiwania nasze nadały tym wszystkim wypadkom, o komentarzach, jakie świat czynić nad niemi nie omieszka. Jakimże sposobem ubarwimy w jego oczach to kilkomiesięczne zniknięcie?
— Niestety, panie hrabio, to przechodzi zupełnie kompetencję prowincjonalnego doktora; przyznaję nawet, iż rzecz ta była u mnie na drugim planie, i nie dziw, nie mam bowiem ze światem nic wspólnego, myślałem tylko o zdrowiu ciała i zdrowiu ducha, które tutaj jest tak silnie z niem złączone.
— Ale przecież pan przynajmniej jako ojciec rodziny powinieneś zrozumieć krzywdę, jaką fakt podobny wyrządził księżniczce.
— Być może; powtarzam to, panie hrabio, nie znam się ze światem i nie mogę pod tym względem być w niczem pomocny. Co do mnie, sądzę tylko, iż prawda jest zawsze najlepszą polityką; zresztą, pan lepiej odemnie wiedzieć musisz, jak ci postąpić należy.
Mówił to z pewnem lekceważeniem dla troski Emiliana, nie starając się wcale ukryć tego uczucia.
— A teraz, panie hrabio — rzekł powstając po raz drugi — jeśli chcesz mi towarzyszyć, gotów jestem zaprowadzić pana do księżniczki.
Mógł wprawdzie sam odprowadzić ją tutaj i oddać w ręce hrabiego, ale chciał mu zapewne okazać prawdę