Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czony znajdować się w miejscu schadzki. Przecież nadzieje jego były tak wątłe, iż wcale nie wspomniał Aurelii o tajemniczym celu wycieczki. Pomimo lata ubiegłe, pomimo wszystko, co zaszło między nimi od tej mrocznej przeszłości, nie był w stanie wymówić przy niej pospolitego nazwiska, którem podpisany był telegram, ani wspomnieć człowieka, który je nosił.
Jakkolwiekbądź, o zmroku hrabia znajdował się znów w tym samym hotelu we Włocławku, a nawet w pokoju, gdzie przed dwoma miesiącami miał ostateczną rozmowę z Romualdem Kaliną. Cóż miały dzisiaj znowu usłyszeć te ściany, w których raz już rozegrały się losy Natalii?
Na wszelki przypadek przywiózł z sobą znaczną sumę pieniężną, ale nie zapomniał i o rewolwerze; pugilares i broń były w jego kieszeni, bo jakieś ciemne przeczucie lub instynkt nienasyconej zemsty szeptały mu, że to drugie może mu także być potrzebne.
Hrabia sądził się uwikłany w jakieś podstępy i tajemnice, gotował się więc do obrony i przewidywał wszystko, oprócz tego właśnie, co było. Mógł wprawdzie wziąć kogo z sobą na wszelki wypadek; przecież mogły zajść okoliczności, wymagające tajemnicy, a hrabia z niczem zwierzać się nie lubił; zresztą był odważny i nie myślał nigdy zasłaniać się w potrzebie, i lubił niejako zaglądać w oczy każdemu położeniu.
W niecierpliwem oczekiwaniu przebiegał gorączkowo hotelowy pokój, gdy usłyszał na korytarzu zbliżające się kroki pewne i śmiałe; kroki te zatrzymały się pod jego drzwiami, drzwi otworzyły się niebawem, a na progu ukazała się wysoka postać męzka.
— Czy tu mieszka hrabia Emilian Romiński? — spytał nowo przybyły.
Pytanie to nie było wcale bezpotrzebne. Hrabia zatopiony w myślach, zapomniał kazać zapalić światła, teraz