Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 234.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oby mogły pomódz ci do osiągnięcia spokoju i szczęścia, jakiego potrzebujesz, jakiego pragnę dla ciebie.
Słuchała z rodzajem rozkoszy dźwięku jego głosu, w którym drgało uczucie, ale słowo „szczęście“ dotknęło ją dziwnie; teraz jeszcze nie mogła go tylko sformułować dokładnie dla samej siebie.
— Nie mów mi pan o szczęściu — rzekła — dla mnie już go nie ma.
Uśmiechnął się z niedowierzaniem.
— Masz pani zaledwie lat siedmnaście i wątpisz o przyszłości! Przyniesie ci ona z pewnością jeszcze niejednę chwilę bolu i chwilę rozkoszy, ale szczęście spoczywa w głębi naszej własnej piersi, a nie w zewnętrznych okolicznościach; nikt, nawet najukochańsza istota, nawet spełnienie marzeń dać nam go nie jest w stanie, jeśli nie wyrobimy go w samych sobie pracą ducha, bojowaniem myśli i sumiennem wykonywaniem obowiązków.
— Łatwo to panu mówić! — zawołała niebacznie — masz wszystko, czego człowiek żądać może.
Jakaś gwałtowna błyskawica wspomnień zamigotała mu w oczach.
— Czy sądzisz pani — zapytał głosem, w którym drgały namiętne echa tłumionych wybuchów — że życie moje płynęło swobodnie, jak strumień po kwiecistej łące? że zawsze było, czem jest dzisiaj?
— Ja nie wiem — szepnęła zmieszana — słuchając pana, sądziłam, że tak być musiało.
— Panno Natalio — wyrzekł z jakąś dziwną, przejmującą powagą i nieco drżącym głosem — niech cię Bóg ustrzeże od losu, który był moim udziałem. Przechodziłem przez śmiertelne bole zawodu, rozpaczałem ja także, ja także bluźniłem w życiu, a to co posiadam, wywalczyłem latami wytrwałej pracy. Zrozumiałem wreszcie, że bezcelne cierpienie jest grzechem, że zawód wypływa zawsze z naszej własnej winy, więc służyć powinien za naukę i