Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ta jak zmora trapiła Emiliana. Nauczyciel w końcu wyjechał za granicę. Posłano za nim na zwiady, ale z Krakowa, dalej z Wiednia i Tryestu nadeszła telegraficzna depesza, iż nigdzie nie spotkał się z księżniczką. Widocznie więc posądzano go niesłusznie.
Zawiedziony z tej strony hrabia raz jeszcze był we Włocławku, i zaniechawszy tajemnicy, jawne czynił poszukiwania. Przecież tu także nie mógł powziąć żadnej wiadomości; zleciwszy więc tylko agentom swoim dalsze starania, powrócił do Głogowa ze słabą nadzieją, aby kiedykolwiek mógł odzyskać Natalię. Prędzej daleko można się było spodziewać wynalezienie jej trupa.
Głogów sposępniał jeszcze bardziej; wypadek ten przeraził hrabiego i hrabinę i odjął ich domowi tę odrobinę życia, jaką posiadał. Oboje czuli dobrze, iż byli poniekąd winni tego, co się stało, i wzajem mieli o to żal do siebie. Na domiar złego, wypadek ten nie mógł być ukryty i rozniósł się po świecie z niepojętą szybkością wieści złych lub uwłaczających dobrej sławie bliźniego. Zniknięcie księżniczki Staromirskiej, przy romantycznych okolicznościach, jakie mu towarzyszyły, był to zbyt miły kąsek dla ciekawości prowincjonalnej, ażeby jak najpilniej nie dochodzono wszystkich szczegółów.
Szczegóły te były dość kompromitujące same przez się, bo niewiadomo jak i przez kogo dowiedziano się o schadzkach z nauczycielem nad brzegiem strumienia, o ucieczce z nim po wymówieniu mu miejsca w Głogowie, a nawet historji błękitnej książeczki, wydartej przemocą siostrze przez samą hrabinę.
Ma się rozumieć, wieści te przechodząc z ust do ust, przybierały potworne rozmiary, stosownie do stopnia zażyłości lub nieprzyjaźni dla hrabiowskiego domu; czyniono doń przydatki i komentarze, obmawiano, tłómaczono, sądzono, aż wreszcie utworzyła się baśń straszliwa, rzucająca cień ohydy zarówno na Emiliana, jak na Aurelię, i