Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 202.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziewic wód odzywały się do niej, obiecując wieczny sen, ciszę, zapomnienie; jakby bratnie duchy wabiły ją w otchłanie, gdzie skryć się mogła bezpiecznie przed szyderstwem i poniewierką, przed zawodem i zdradą.
Pochylała się coraz bardziej nad chłodną falą, pociągnięta niezbadanym urokiem przepaści, bo wody te kolorem swoim i kipiącym prądem zdradzały głębie, zdawały się szeptać i błagać, pociągać i namawiać, zydzić i grozić.
Natalia powstała z miejsca, jakby pociągnięta magnetyczną siłą. Stała chwilę nad samym brzegiem, odgłos fali szumiał jej w uszach, w oczach grały jej zmienne połyski, wkoło niej samej stał się zamęt straszny. Może w tej chwili nie wiedziała jasno, co czyni, zamknęła oczy, wyciągnęła ramiona... plusk wody rozległ się głośno, wielkie kręgi rozpostarły po mokrej płaszczyźnie daleko, szeroko. I znów rzeka płynęła spokojnie, tylko przez parę sekund niewyraźne drganie fali wskazywało miejsce, gdzie istota ludzka dobrowolnie pogrążyła się w przepaść śmierci.
A jakby na szyderstwo w tej samej chwili słońce zajaśniało na wschodzie wśród purpurowej łuny obłoków w całym blasku młodzieńczej potęgi, rzucając na świat operlony rosami poranku wesołe, ciepłe promienie. Chóry ptasząt zbudzonych witały je wesołymi glosami. Niebo i ziemia zdawały się wspólnie radować, urągając niejako wiekuistym spokojem swoim boleści i śmierci ludzkiej.
Natalia jednak nie była sama w chwili, gdy rzuciła się w Wisłę. Od jakiegoś czasu drzwi szklanne, prowadzące z domku, obwieszonego winogradem, do ogrodu, otworzyły się zwolna, i gospodarz jego zapewne zaczął troskliwie obchodzić kwiatowe klomby, hodowane ze staraniem zamiłowania.
Był to człowiek młody jeszcze, przechylający się już w wiek dojrzały i noszący na pięknej twarzy cechy tych dwóch sprzecznych z pozoru wyrazów. Postawa jego wy-