Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 199.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mijała ludniej zabudowane ulice, kierując się instynktownie na przeciwny koniec miasta. Czasem pies zawarczał, czasem odezwały się kroki spóźnionego przechodnia, wówczas chroniła się za węgieł domu, i znów szła bez myśli wyraźnej, bez żadnego planu, jak liść miotany burzą, byle dalej, byle dalej.
Tak po długiem błądzeniu wśród ciemności, znalazła się prawie za miastem. Coraz rzadsze domy, otoczone parkanami ogrodów, rozrzucone gdzieniegdzie, łączyły miasto z polami. Na piaszczystych błoniach pobrzeża Wisły wznosiły się gdzie niegdzie grupy wierzb lub topoli, jak widma wśród szarego mroku poranku.
Tumany mgły srebrzyły się nad rzeką, kryjąc z daleka jej mętne fale przeźroczystą sukienką. Gwiazdy pogasły, jedna tylko jutrzenka przyświecała blado na wschodzie, zkąd rozchodziły się powoli promienie dnia nowego, szare i smutne. Powietrze przesiąkłe rosą było chłodne, ptaki leniwo otrząsały mokre piórka, gotując się do śpiewu rannego, gdzieniegdzie tylko w polach odzywały się skowronki, a od strony rzeki słychać było dzikie kaczki, lub czajka spłoszona zakrzyczała nad gniazdem.
Natalia patrzała na to osłupiałym wzrokiem. Świat zewnętrzny mógł być teraz pięknym, posępnym, lub też zajaśnieć łuną blasków, jej to było wszystko jedno, w głębi jej piersi zgasło słońce szczęścia, a serce zranione niezdolne było uderzyć w tej chwili jakiembądź uczuciem. Droga, którą szła, prowadziła prosto ku Wiśle; tu usiadła na kamieniu, zarówno fizycznie, jak moralnie znużona, zapytując samej siebie, co dalej uczyni?
Tuż koło niej wznosił się w głębi ogrodu biały domek, cały umajony winogradem, co zarzucał bogate pędy aż nad dach, otaczając białe jasne szyby girlandami liści i zwieszając się po nad drzwiami w lekkie festony. Dom ten był wysunięty ku Wiśle, a odnoga rzeki okrążała ogród pełny kwiatów i wodnych roślin, przegląda-