Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 198.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale zarazem ogarnął ją szał jakiś przeciw wszystkiemu co ją otaczało dawniej, i na samą myśl powrotu do Głogowa i szyderczego przyjęcia, jakie ją tam czekało, krew ścinała się w jej żyłach. Teraz miała tylko jedno pragnienie: uciec ztąd chociażby na koniec świata, chociażby za światy, byle uniknąć spotkania z tymi ludźmi, których nienawidziła całą potęgą wrzącego serca. Pod wpływem tej myśli znikła wszelka refleksja, ona opanowała samowładnie zrozpaczoną dziewczynę, zostawiając jej jedynie tę instynktową przebiegłość, jaką posiadają obłąkani do uskutecznienia najszaleńszych zamysłów.
Uczyniwszy ten rodzaj postanowienia, Natalia odzyskała zimną krew, niezbędną do jego wykonania. Obejrzała się wkoło i słuchać zaczęła. W bocznych pokojach panowała cisza, Emilian albo nie powrócił jeszcze, albo też spać musiał.
Spojrzała przez okno, noc była na schyłku, trzeba było z niej korzystać. Na korytarzu lękała się z kim spotkać, nie wiedziała zresztą czy brama od ulicy nie była zamknięta, otworzyła więc po cichu okno; było tak nizkie, iż z łatwością spuściła się na ulicę, przymknęła je na powrót jak mogła najszczelniej, zasunęła firankę, aby nie budzić podejrzenia i cicho skradając się pod murem, iść zaczęła w kierunku przeciwnym kolei. Rozumiała bowiem, iż tam najmniej musiało być ruchu.
Pierwszy to raz w życiu księżniczka Staromirska znalazła się sama jedna wśród nocy, w obcem mieście. Znajdując się w podobnem położeniu, byłaby uczuła strach śmiertelny, dziś jednak napadła ją ta zupełna obojętność na zewnętrzne przedmioty ludzi zrozpaczonych. Szło jej o to jedynie, aby uniknąć wzroku Emiliana, Aurelii, Drylskiej nawet, aby nie powrócić do Głogowa. Prócz nich, nie lękała się niczego, a niebezpieczeńtwo każde przyjęłaby śmiechem szyderstwa.