Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 192.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szedł on tak wiele, iż cały pobyt w Głogowie i poznanie Natalii mógł uważać za sen gorączkowy. Teraz miał czas rozmówić się sam z sobą i ocenić swoje postępowanie; przecież ogarnął go jakiś dziwny wstręt do rozpamiętywania tej tak blizkiej fazy życia. Wstręt ten znaczy zapewne, iż pomimo wszystkie sofizmata, sumienie protestowało w nim przeciw popełnionym uczynkom; ale wstręt ten był oraz rękojmią, iż wspomnienie księżniczki i żal po niej ulotni się szybko z tego samolubnego serca. Zresztą nie miałże przed sobą perspektywy podróży, swobody, sławy? Pomału myśli jego skierowały się ku przyszłości i wśród tych marzeń zasnął swobodnie. Tymczasem pociąg leciał szybko, z każdą chwilą zwiększając przestrzeń, dzielącą go od Natalii i cofającą jej postać w dalsze zapomnienie.
A ona? ona zasnęła uśmiechniona, ufna, szczęśliwa, jak dziecko pod matki opieką, pewna, iż jutro zbudzi się do nowego dnia miłości. Sen jej był bez marzeń, wszak marzenie stało się rzeczywistością, o czemże marzyć mogła? czyż Romuald nie był przy niej, z nią, na zawsze?
A jednak zbudziła się pośród nocy, przejęta dziwnem uczuciem trwogi i niepewności. Była to właśnie chwila, w której odchodził pociąg do Warszawy. Z bijącem sercem usiadła na łóżku, usiłując powrócić do rzeczywistości.
W pokoju było ciemno, tylko latarnia, kołysząca się zwolna przy drzwiach hotelowych, rzucała tutaj skośne promienie i oświecała niepozornym blaskiem cały pokój.
Natalia spojrzała w około i uśmiechnęła się sama do siebie; izdebka ta była pełna wspomnień, przemawiała do niej szczęściem dnia wczorajszego i nadzieją jutra; przecież pomimo tego, jakiś niewidzialny ciężar tłoczył jej piersi, ogarnęła ją tęsknota dziwna i uczucie samotności. Wstrzymując oddech, nasłuchiwała przez minutę, czy z przyległego pokoju nie doleci jej szmer jakiś, ale panowała