Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 191.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie hrabio — szepnął z prawdziwem wzruszeniem — odjeżdżam więc ufny w słowo twoje, iż będziesz dobrym dla księżniczki.
Emilian skłonił głowę w milczeniu. Ma się rozumieć, nie myślał on nigdy o żadnej ostateczności względem dziewczyny, powierzonej jego opiece, słowa te wydały mu się więc, jak wiele innych słów Romualda, zupełnie bezpotrzebne.
Nauczyciel jednak mówił dalej, wytłómaczywszy sobie milczenie to jako obietnicę, może dlatego, że mu tak uczynić wypadało.
— Ja wierzę słowu pańskiemu, ale księżniczka zależy więcej od siostry, a lękam się, aby pani hrabina nie miała pobłażania dla jej nierozwagi.
Frazes ten, wymówiony przez Romualda bez obmyślanego celu, wywarł jednak na Emilianie szczególne wrażenie. Podniósł głowę i wlepił w nauczyciela oczy, które zabłysły w tej chwili jakimś nieokreślonym blaskiem.
— Dlaczego pan się lękasz? zkąd wnosisz? co wiesz o mojej żonie? — zapytał przerywanym głosem.
Romuald chciał odpowiedzieć, ale w tej chwili konduktor zamykał wagony, zabrakło mu więc czasu; wskoczył do wagonu i pociąg ruszył. Przez okno tylko dostrzegł hrabiego, który stał chwilę w miejscu słupem wrosły. Traf posłużył mu w ostatnim momencie, dotknął jakiejś tajemnej rany, której istnienia nie domyślał się wcale.
Odkrycie to osłodziło mu chwilę wyjazdu, tak samo jak gniew ku hrabiemu osłodził rozstanie z Natalią. Gniew jest silnym antydotem przeciwko żalowi, wobec niego milkną wszystkie inne uczucia, szczególniej w nizkich naturach, które poddają mu się bez walki i bez sprawiedliwości.
Romuald rzucił się w głąb wagonu, znużony sprzecznemi wrażeniami dnia tego. W krótkim czasie prze-