Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 127.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

relia z wymówką, która zawsze i wszędzie spotyka każde niepowodzenie.
— Zdawało mi się jednak, iż dobrze uczyniłam — kłamała dalej ochmistrzyni, bo jakeśmy to widzieli, ułożyła ona wcale zręczne tłómaczenie swojego niedbalstwa. Właśnie chciałam iść odszukać księżniczki, gdy powróciła.
— I nie powiedziała nic pani Drylskiej o swoim spacerze?
— Powiedziała, iż chciała użyć świeżego powietrza.
Aurelia przez chwilę namyślała się z czołem zachmurzonem.
— W tem wszystkiem jest coś, czego nie rozumiemy — wyrzekła wreszcie.
— I ja tak sądzę, pani hrabino — zawtórowała jak echo ochmistrzyni.
— Tajemnicy tej trzeba dojść koniecznie — zakonkludowała pani domu.
— Bez wątpienia, dojdziemy jej, pani hrabino.
— Więc Natalia nosi bezustannie tę książeczkę przy sobie?
— Tak sądzę, pani hrabino, skoro nawet wychodząc na ten poranny spacer, nie zostawiła jej w swoim pokoju.
— Niechże pani Drylska nie spuszcza ani na chwilę z oka księżniczki, a jeśli nie uda się książki pochwycić, trzeba przynajmniej przekonać się naocznie, że księżniczka nosi ją w kieszeni. Proszę mię o tem zawiadomić.
Na tem skończyła się audyencya hrabiny. Drylska ze lżejszem sercem powróciła na górę, nieco uspokojona co do skutków swego przekroczenia, które tak zręcznie upozorować potrafiła, i weszła jak mogła najciszej do pokoju swojej wychowanki, aby spełnić dalsze rozkazy hrabiny. Czuła dobrze, iż w tym względzie powinna rozwinąć nadzwyczajną czujność i energię, gdyż tutaj chodziło o byt, o to szacowne miejsce, zajmowane od lat tylu, a które przecież łatwo utracić mogła.