Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 115.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wił go jednak, może nawet nie potrafiłby sformułować słowem przelotnej myśli, co mu się nasunęła.
— Czy myślisz, że lękam się tej chwili? — szepnęła znowu dziewczyna. Wiem, iż w piersiach naszych jest siła, co potrafi wszystko zwalczyć i zwyciężyć.
— Bez wątpienia, Natalio — powtórzył porwany jej uczuciem — skoro czas przyjdzie, zastaniesz mię gotowym. Tylko dlaczegoż miałby nadejść tak szybko?
— Im prędzej, tem lepiej — zawołała. Czyż sądzisz, że mi nie jest boleśnie milczeć, ukrywać się, kłamać? Jam dumna z mojej miłości, chciałabym ogłosić ją światu całemu, powiedzieć wreszcie, że cię kocham, że jestem kochaną przez ciebie.
Myśl ta zapewne napełniała Romualda rozkoszą, tylko jako cokolwiek doświadczeńszy od księżniczki, upatrywał przy tej rozkoszy nadzwyczaj wiele trudności, których się ona nie domyślała. Nie wypadało mu jednak w żaden sposób z tem się odzywać. Kto wie jednak, czy to praktyczne zapatrywanie się na kwestyę sercową nie wywołało słów następnych:
— Nie będziemy mogli tu dłużej pozostać.
— Ma się rozumieć. Czy sądzisz, iż żałować będę Głogowa? O nie, mię tu nikt nie kochał. Jeśli zatęsknię po czem, to po tej skale, przy której ciebie ujrzałam po raz pierwszy, to może po moim pokoiku, gdzie przepłakałam tyle smutnych nocy, tyle rozkosznych przemarzyłam.
— I ty poszłabyś za mną? Natalio! — zapytał, jakby nie dowierzając, aby to stać się mogło. Porzuciłabyś ten świetny pałac i rodzinę, zaparłabyś się tradycyi rodowych, aby podzielać twardą, pracowitą dolę, jaką jedynie mógłbym ci ofiarować? Czy zastanowiłaś się nad tem dobrze? czy wiesz, co mi musisz poświęcić?
— Boże! — zawołała dziewczyna — więc ty mi nie dowierzasz? więc ty jeszcze potrzebujesz mię o to pytać?