Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 102.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

grzybów po deszczu. Zresztą Drylska mię niepokoi; te wszystkie stare sługi waszego domu są tak do zbytku wierne i przywiązane, iż gotowe pójść w piekło za swoją panią. Zdaje mi się, iż wiesz o tem cokolwiek.
Na te ostatnie słowa blady rumieniec wystąpił na lica hrabiny, oczy zdawały się nabierać blasku. Ale te oznaki oburzenia czy wzruszeń minęły szybko, Aurelia znów machinalnie sięgnęła po robotę, która zsunęła się z jej kolan, i zaczęła przesuwać igłą w palcach, jakby urągając mężowi martwym spokojem.
Emilian chwilę jeszcze patrzał na nią gwałtownym wzrokiem, a potem oddalił się szybko.
Hrabina zostawszy sama, czas jakiś siedziała nieporuszona nad robotą. Patrząc na nią, zajętą w ten sposób, można było sądzić, iż wszystko, co zaszło, nie zdołało poruszyć obojętności jej zmartwiałego serca; wyszywała kolorowemi włóczkami róże i gwoździki, namyślając się zapewne, jak ma postąpić, gdyż w końcu poruszyła srebrny dzwonek, stojący na stole, i wchodzącemu lokajowi kazała prosić do siebie Natalii.
Księżniczka była przygotowana na to wezwanie i nie kazała wcale czekać na siebie. Miała ona ten rodzaj odwagi, jaką daje rozpaczne położenie. Czuła dobrze, iż przecięła sobie drogę odwrotu, a teraz jakim bądź kosztem musiała postępować naprzód. Zresztą, trudności obecne były niczem w porównaniu stanowczej rozmowy z Leopoldem, i w porównaniu z tem, co przewidywała w przyszłości. Teraz była ona niejako upojona uczynionem wyznaniem, pragnęła cierpieć dla swojej miłości, to podnosiło ją we własnem przekonaniu i czyniło godną Romualda.
Stanęła przed siostrą z podniesionem czołem, z oczyma płonącemi, z twarzą zarumienioną. Nie była to skruszona grzesznica, żałująca popełnionej winy, ale istne wcielenie ducha buntu.