Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wny sposób przewrotność z nieszczęściem. Ona nie powinna była czytać błękitnej książeczki, a przynajmniej nie powinna była nią się lubować i dać poznać właścicielowi, że ją miała w ręku.
Przecież pomimo te błyski trzeźwiejszych myśli, Natalia była w jakiemś dziwnem upojeniu; przyszłość zdawała jej się daleką, niepewną, teraźniejszość absorbowała ją zbyt silnie, a jedyną teraźniejszością dla niej było to nowe uczucie, co zstąpiło do jej serca na skrzydłach poezyi. Wiersz Romualda Kaliny objaśnił jej tajemnicę marzeń: kochała.
Miłość jej nie mogła być spokojną, był to raczej prąd, łamiący wszystkie zapory, uczucie, w które wcieliły się wszystkie pragnienia i odepchnięte aspiracye dziewczyny, niż bujny rozkwit prawidłowo rozwiniętej istoty. Taka miłość bywa nieoględna, szalona i ślepa.
Przecież te ognie i wybuchy kryć się musiały pod spokojną powierzchownością, nałożoną obyczajem. Głębszy badacz byłby może postrzegł ciemny płomień, migocący w oczach Natalii, żywszy koral ust i przezroczystą bladość czoła: ale ponieważ nikt nie przypatrywał jej się ze szczególną uwagą, oznaki te przeszły niepostrzeżone. Księżniczka powróciła pozornie do swojej zwykłej postawy. W towarzystwie posiadała wszystkie wdzięki dobrze urządzonej machiny, lub nastrojonej pozytywki. Aurelia mogła sobie powinszować, iż stanowczością swoją nawróciła siostrę na drogę rozsądku, a hrabia Leopold nie marzył pewno o tak doskonałej narzeczonej. Natalia była z nim zupełnie taką, jaką być była powinna, powściągliwą w słowa, spojrzenia, uśmiechy, jak przystało na skromną, nieśmiałą dziewicę, nie tak znowu, aby go to zrazić mogło, przeciwnie, zdawało się, jakoby Natalia pragnęła pozyskać jego szacunek i przyjaźń, według uświęconych wyrażeń siostry. Słuchała słów jego z przykładną