Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 066.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hrabina wzruszyła pogardliwie ramionami.
— Nie obraziłaś mię wcale — odparła lodowatym tonem — tylko zbyt długo słuchałam twoich majaczeń; mam ich dość, chodźmy do salonu, a pamiętaj być grzeczniejszą niż dotąd dla Leopolda.
Natalia była posłuszna. Nawyknienie, konieczność, przymus moralny, wywarły wpływ na nią, czuła tylko w głębi serca jakąś dwoistość: raz była ową poranną Natalią, oddychającą pełną piersią wonią poranku, z sercem bijącem, wolną, szczęśliwą, to znów ową konwencyonalną istotą, co idąc za radami siostry, odpychała wszystkie sny i żądze młodości, i rzucała się z zamkniętemi oczyma w niezbadaną przepaść przyszłości.
Która z nich miała zwyciężyć? która posiadała prawo bytu?
Zagadnienia tego nikt z otaczających nie mógł jej rozświetlić; daremnie zwracałaby się do nauczycielki, do siostry; obie nie były w stanie czy w chęci ją rozumieć. Czuła, iż mogła jedynie rachować na własne serce, a serce to było zachwiane i zmącone.
Przecież w tej chwili potrzebowała więcej niż kiedykolwiek jasno przejrzeć samą siebie, stanęła bowiem na rozdrożu. Wiedziała dobrze, iż od wyboru, jaki uczyni, miała zależeć jej cała przyszłość, a jednak była sama, niepewna nawet, czy posiada de facto prawo wyboru, czy potrafiłaby iść wbrew woli rodziny, przetrwać gniew ojca, siostry i chłodne sarkazmy Emiliana.
Natalia przepędziła dzień ten przykładnie, według siostry; hrabia Leopold nie miał więcej powodu się skarzyć, słuchała go uważnie, odpowiadała z uśmiechem, ale gdy wieczorem została sama z sobą, opanowało ją straszne zwątpienie, czuła instynktownie, iż przekroczyła jakieś moralne prawo, wyryte niestartemi głoskami w głębi jej ducha, bo myśl znużona wymykała się woli, a serce wzbierało gorzkiemi uczuciami.