Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 054.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Księżniczko — wyrzekł znowu młody człowiek — ta chwila zostanie mi na zawsze w pamięci, osłodzi ciężką dolę, rozświetli manowce życia, zwalczy smutki, zwątpienia; teraz wiem, że są anioły na świecie, sam widziałem jednego z nich.
Pochwycił kapelusz, leżący na ziemi, i nie czekając odpowiedzi, rzucił się szybko w przeciwległą ścieżkę i znikł jej z oczu.
Natalia długą chwilę stała w miejscu, zdumiona tem, co widziała, pod wrażeniem mistycznej adoracyi, której zdawała się być celem, patrząc w to miejsce, gdzie on stał przed chwilą. On; nie miała dla niego innego nazwiska, ale wiedziała teraz ona także, że to było żywe wcielenie jej marzeń, że to był ten, którego pragnęła całą siłą serca. Czemuż odszedł tak prędko? Miała mu tyle rzeczy powiedzieć, tyle uczynić zapytań!
Rzecz dziwna, najmniej troszczyła się o jego imię, położenie społeczne, lub tym podobne materyalne kwestye. Dla niej był to oczekiwany rycerz-kochanek, istota wyższa od świata całego, na teraz nie chciała wiedzieć więcej, przeciwnie, tajemnica dodawała mu uroku. Ona chciała pytać go tylko o myśli i uczucia, pewna, że odszukałaby w nich samą siebie.
Przesada nie stanowiła dla niej rażącego tonu, przeciwnie, odpowiadała doskonale pewnej stronie rozmarzonego umysłu, znajdowała się w harmonii z tajemniczemi aspiracyami dziewczyny, ze światem jej marzeń. Wprawdzie nazywał on ją raz rusałką, to znów aniołem, ale pomięszanie tych pojęć nie czyniło na niej wcale śmiesznego wrażenia, czuła bowiem, że pod tem czy owem nazwiskiem była dla niego wyższą istotą, celem czci i zachwytu.
Powolnie powracała do pałacu, unosząc z sobą wspomnienie tej chwili i lękając się każdego ludzkiego oka lub słowa, coby zamącić mogły harmonię, przepełniającą jej ducha.