Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 028.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niejakiego czasu ręka Aurelii była nieruchoma, a spojrzenie jej przymglone zatrzymało się na siostrze.
— Czemu ty nic nie robisz? Natalko — wyrzekła.
Dziewczyna milczała.
— O czem myślałaś? — pytała dalej hrabina.
— Ja... ja...? — powtórzyła zmięszana — doprawdy nie wiem sama; nie myślałam o niczem.
— Kłamiesz Natalko, uśmiechałaś się; nie można uśmiechać się do niczego.
Tym razem szkarłatny rumieniec był całą odpowiedzią. Ale po chwili nabierając odwagi, odrzekła:
— Myślałam... myślałam, że kończę lat siedmnaście.
— I dlatego zarumieniłaś się tak gwałtownie? Nie mówisz mi całej myśli twojej; to źle, Natalio.
Pytanie było siostrzane, ukrywało może prawdziwą miłość, a przynajmniej współczucie, ale twarz Aurelii nie zdradzała żywszego wzruszenia, głos miał monotonne brzmienie, odejmujące wartość słowom. Przecież dziewczyna zachęcona niemi, wyrzekła:
— Kto wie? gdybym ci to powiedziała, złajałabyś mię pewno.
— Więc myślałaś coś złego?
— Może; myślałam, że nie jestem już dzieckiem, a wy tak obchodzicie się ze mną, jak gdybym niem wiecznie być miała.
— Czy to cię martwi, Natalio?
— Nie, to mię niecierpliwi.
Aurelia popatrzała przez chwilę na jej twarz, pełną dziecinnej energii, i spuściła głowę. Nie znajdowała odpowiedzi dla siostry, lub nie chciała jej wypowiadać.
— Więc czegożbyś chciała? — spytała po chwili milczenia.
Praktyczność kwestyi postawionej w ten sposób, znalazła Natalię zupełnie nieprzygotowaną do odpowiedzi.