Strona:PL Wacław Potocki - Ogród fraszek T2.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kto widział ludzi budzić w pierwospy? oszalał
Pan rotmistrz, abo sobie gorzałki w czub nalał?
Niechże sam strzeże, jeśli tak dalece tchórzy,
A wolnej równej szlachty sobie, snem nie morzy.
Sprawi się w Proszowicach za pomocą Bożą,        15
Że braciej rozkazuje z chłopami na stróżą.
Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha
Poszedł i sam spać, nim kto strzepie mu kożucha,
I rotmistrz, towarzystwo kiedy się nie trwoży,
Zdjąwszy zbroję ze grzbieta, znowu się położy.        20



211. Pan Lipi z Łyczkiem.


Przyjął sobie pan Lipi Łyczka urzędnika.
Ani się zawiodł, bo darł niebłazeńsko łyka.
I skoro pana swego w lat kilka osuszył,
Skorą i liściem jego sam siebie opuszył.



212. Ktore wino najlepsze.


Ktore wino najlepsze, mowiono u stołu.
Ci, samo słodkie; drudzy, z korzeniem pospołu;
Inszy chwalą klarowne; inszy trochę szare
A przytem zapaszyste; ci młode; ci stare.
Siedząc też tam pasorzyt: moim, rzecze, zdaniem        5
Co go płacić nie trzeba, upiwszy się na niem.
By najlepsze, nazajutrz zawsze głowa boli,
Gdy przyjdzie wykupować kontusz mi soboli,
Bez ktorego, choć słyszę, że trąbią vivaty,
Widzę, że noszą misy, trudno wyniść z chaty.        10



213. Petlice srebrne.


Przyjechał do mnie szlachcic, co po dworach żebrze;
Chudych para szkap w wozie, a hajduk we srebrze.
Nie proporcya, rzekę, lepiejby te węzły
Włożyć na konie, żeby w błocie nie powięzły.
Odpowie: mości panie, tak bywa zwyczajnie.        5
Hajduk za mną do izby a konie do stajnie.