Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 380.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bowiem zaś prędko z głodu, z zimna i niewczasu,
Na ściętą do ciemnego śmierć pójdziesz tarasu
Już za szatańskim córka złéj matki przewodem,
Przed bezbożnym o głowę twą plasze Herodem.

Szczęśliwe nawiedziny i święta godzina,
Którą odtąd na wieki kościół przypomina,
Kędy ledwie słów dźwięku Maryéj dosłyszy,
Gdy Helzbietę pozdrowił, leżąc dotąd w ciszy.
Aż skacze, aż się gwałtem Jan napiera do niéj,
Że Helzbieta, skoro jéj duch święty odsłoni
Sekret niebieski, dotąd nieznany nikomu,
„Zkądże to, że w mym matka Pana mego domu?“
Wasze-ć to dziś imiona: ogniwem tak ścisłem
Wasze serca i chęci złączone z umysłem
W patronach obchodzimy. Tu panie i sługi
Pod krzyżem z rodzicielką dziecięcia raz drugi.
Różnie się Bogu związać te imiona zdało,
Aż je w was na ostatek w jedno złożył ciało.
Jako niegdy Adama z Ewą w raju skléja,
Lecz nasza zdrowszy Ma Raj, niż Ewa Maryja.
Jan Chrzciciel, Jan Apostół, Jan król trzeci w rzędzie,
A żaden bez Maryi na świecie nie będzie.

Więc życzliwych, o panie! aprekacyj strychem,
Nalanym w twych cię imion święto czczę kielichem.
Choć nic okrom papieru nie widzisz z inkaustem,
Racz przyjąć i szczęśliwym proszę spełnić haustem.
Niechajże wam Bóg sprawia dożywotne gody,
Mieniąc w wino wszelakich przeciwności wody;
Niech was poi słodkiemi na tym świecie trunki,
Precz żale oddalając od was, precz frasunki,
Niech folgują królowi: niechaj wam podnóżkiem
Rzuci naród pogański, czego serce wróżkiem,
Niech się boją sąsiedzi, kochają poddani.
To w poczcie, to wam niosę, państwo moje! w dani,
W obu patronów waszych uroczyste święta.
Żywszy potem, ile człek myślą zapamięta,
I w tém chętnej fortuny doznacie faworu,
Bo próżno, kto się rodzi, nikt nie ujdzie moru.
Bóg umierał, królowie, i swe zaległ groby,
Jedna was noc, bez żalu, bez łez, bez choroby,
Na tron posadzi, kędy i świat i śmierć zrzędną