Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 441.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdzieś na łonie natury w „Krzaczkach“ albo jeszcze lepiej w gabinetach „familijnych“ poświęcanych przez znanego księdza-specyalistę; a nawet co do wyboru wina można się poradzić specyalisty-chemika (jednakże uczeni są na coś potrzebni, nauka nie całkiem jeszcze zbankrutowała!).

Nie mam więc, jak powiedziałem, powyższych ambicyi: jeżeli gdzieś napiję się czegoś, to mleka w chłopskiej chałupie albo, co najwyżej, piwa w jakim prowincyonalnym zakładzie; raz spotkałem się wprawdzie z jakimś szlachcicem, ale ten nie zafundował mi nawet kieliszka wódki, jakkolwiek, chcąc sobie w jego oczach nadać znaczenia, udawałem literata z kuryera. Jeżeli zaś wtrącę jakąś kwestyę naukową, to bardzo skromną, a przecież trudno mi tak odrazu odwyknąć od bakalarskiego nałogu. Kto dzieciństwo „sielskie-anielskie“ od drugiej klasy włącznie strawił na korepetytorstwie, kto przez całą młodość „górną i chmurną“, jako tak zwany „profesor“, dowodził przynajmniej po sześć godzin na dobę, że ziemia jest okrągła, choć jej tego zabronił szanowny Kosmas Indykopleustes, — i że antypodzi nie chodzą na głowach, choć im tak pod utratą zbawienia przykazywał św. Augustyn, Laktancyusz i inne filary kościoła; kto następnie uprawiał geografię ze ścisłością — alfabetyczną w „Wielkiej Encyklopedyi“, kto zagłębiał się w obliczaniu długości drutów telegraficznych dla różnych epok — geologicznych w również „Wielkim“ Atlasie Geograficznym[1], ten nie może się tak zaraz

  1. Do osiągnięcia więc całkowitej „wielkości“ brak mi tylko jeszcze należenia do „wielkiej“, a raczej „wyborowej“ biblioteki, ale na ten stopień już nie mogłem się wznieść: miałem wprawdzie