Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 234.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że z małemi wyjątkami, musi ona być licha: albowiem, by pisać dla dzieci, nie dość jest być tak głupim, jak dziecko, lub odbyć „praktykę“ moralności u p. Wojskich. Przeciwnie, na to potrzeba dwóch przymiotów: trzeba być psychologiem, mieć umysł filozoficzny, któryby obejmował wytyczne kierunki współczesnej myśli i współczesnego życia, a zarazem umieć z tej zawrotnej wysokości zstąpić do umysłowego poziomu dziecka. Takich umysłów u nas niema chyba dużo, cóż więc dziwnego, że nasza literatura dla dzieci, to, z małemi wyjątkami, zlepek jakichś martwych okruchów wiedzy, najczęściej dla dziecka za trudnych, z fabułą najczęściej nawet dla dziecka za głupią, z moralnością filisterską. Niejedno naiwne dziecko, czytając te rzeczy, przypomni sobie pewno dekalog: „nie będziesz brał imienia Boga nadaremno“, a jednak nie jest to wcale „nadaremno“, bo to właśnie napycha kieszenie wydawcom.
„Duch“ p. Woj—skiego, ucieleśnił się także w nowym współpracowniku Przeglądu, doktorze Jakubowskiej, która dowodzi, że przeciążenie szkolne jest fikcyą, wymysłem i co najwyżej dotyka jednostki niezdolne (czysto szkolne pojęcie zdolności!). Ażeby tego dowieść, dr. Jakubowska używa bardzo skomplikowanego aparatu, coś jak Bertillon dla udowodnienia winy Dreyfusa: zestawia mianowicie masy cyfr, wykazujących pomyślny przyrost wagi ciała dzieci, uczących się, u nas. Stąd wniosek, że nie ma przeciążenia umysłowego.
Przyrost wagi ciała mógłby być rozstrzygającym w kwestyi kulinarnej hodowli pulard albo świń, ale nie w kwestyi umysłowej hodowli człowieka. Po co