Strona:PL Władysław Stanislaw Reymont - Na krawędzi.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 173 —

śmierci, stawał przy trupach i strasznym krzykiem sumienia nagle rozbudzonego, wołał:
— To ja go zabiłem!
Ale potem znowu się śmiał cicho, idjotycznie, wstrząsająco i uciekał, gnany wszystkiemi furjami szaleństwa i strachu...