Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Komedyantka.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pani musi być niedawno w towarzystwie, bo nie miałem szczęścia jej widzieć?...
— Dzisiaj się dopiero zaangażowałam.
— Grywała pani przedtem?...
— Nie, na prawdziwej scenie nigdy!... Grywałam tylko w teatrze amatorskim.
— Tak zaczynają prawie wszystkie talenty dramatyczne. Znam to, znam!... wspominała mi nieraz o tem samem Modrzejewska — powiedział, uśmiechając się pobłażliwie.
— Redaktorze... do swoich czynności! — zawołała Kaczkowska, wyciągając ręce.
Redaktor zapiął guziczki rękawiczek, pocałował kilkakrotnie każdą rękę, dostał klapsa i znów się cofnął pod kurtynę.
— Więc pani pierwszy raz?... Prawdopodobnie rodzina... opór... niezłomne postanowienie... zabita deskami prowincya... pierwszy występ amatorski... trema... powodzenie... poczucie w sobie Bożej iskry... marzenia o prawdziwej scenie... łzy... noce niespane... walka z otoczeniem... wreszcie pozwolenie... a może potajemna ucieczka w nocy... strach... niepokój... chodzenie do dyrektorów... angażowanie się... zachwyt... sztuka... boskość! — mówił szybko stylem telegraficznym.
— Prawie, że odgadł pan redaktor... tak samo było ze mną.
— Widzi pani, od razu poznałem. Intuicya to wszystko! Weźmiemy panią w opiekę, słowo!... Zrobi się małą wzmiankę, potem da się trochę szczegółów pod sensacyjnym tytułem, potem artykuł większy o nowej gwieź-