Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
230

Albo Niezgodę — tę, co została
Po moim zgonie, by braci dzielić...
Że ujrzę Podłość — tę, co to bielić        670
Uczyła moich nieludzkich katów...
Że ujrzę — kiedy do innych światów
Uosobione przejdą te cielska...
A tu kto idzie?... sama anielska
Dobroć: dziewice, starcy i dzieci...        675
Tym — co rok księżyc w Zaduszki świeci,
Przechodzą, nikną i umierają —
Opuszczając was... Z wami zostają:
Niezgoda, Pycha i Podłość czarna...
Nie dla nich — synu — noc ta cmentarna!        680
One żyć będą, aż do tej chwili,
Gdy wy zginiecie!... słyszysz — me dziecię:
One przeżyją was na tym świecie —
Gdyby zginęły — wy byście żyli...“
...............
„Gdyby zginęły — wy byście żyli...“        685
— To mnie zbudziło!... nie chcę umierać!
Nie chcę za sobą grobów otwierać!...
„Gdyby zginęły — wy byście żyli...“
Słyszycie, Bracia, głos Matki z trumny?...
Wracam z zaświata — i wracam dumny,        690
Jak ten, co wieka trumien podchyli —
I wołam: „One zaginąć muszą!...
Wola je nasza w nicość rozpyli...
Ja już nie pójdę za moją duszą —
Łączną z zagrobem przeciąłem nić...        695
— Tak, one zginą... My musim żyć!...“