Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
217

Ośmieszać słowem — i myśli swoje,
W czasie zamarcia mózgu zrodzone,
Światu podawać za przeszłe dzieje —
Taki — chociażby i hrabiów roje
Liczył w szeregu swych antenatów,        290
Dzieci z cesarskich stołów karmione
Miał — krewnych — pierwszych w kraju magnatów,
Taki już herbem nie wybieleje!!...
Może mieć tytuł grafa, markiza,
I sto orderów niechaj naniza —        295
Ale od herbu polskiego — wara!...
Bo go sąd czeka za życia — braci
I stokroć gorsza po śmierci kara:
Sądzić go będą ci antenaci,
Dla których herb był oka źrenicą,        300
A dalsze dzieje nie tajemnicą —
I podłość synów po zgonie Matki:
Że odbudować nie chcieli chatki,
Ale z najezdcą pomogli palić.

Było w zwyczaju herbownych chwalić...        305
Dziś — losie smutny! zmienna fortuno!
Z pieśnią pochwalną trza zwiedzać strzechy
I proste serca zapalać pieśnią,
A z przeraźliwą wyrzutów struną
Iść — gdzie w żałoby czas słychać śmiechy,        310
Gdzie puste bale — przy trumnach nie śnią,
Na pogrzeb idą — to w strojach jasnych,
A jeśli płaczą — to nieszczęść własnych!