Ta strona została uwierzytelniona.
∗
∗ ∗ |
Gdzież, Warszawo milcząca,
Twoje wczorajsze słońca?
Twe sezono-zimowe Oriony?...
Tak przejasno świeciły,
Tak widne od nich były 5
Twe przegędźbne, przegłośne salony — —
Czyżby ich blask zjawiony
Był złudny, pożyczony,
I noc tylko ich zjaśnień przyczyna?
A skoro świt wybrzasnął, 10
Ich blask skradziony zgasnął,
Jak gwiazd lica, gdy świtać poczyna? —
Gdzież, Warszawo milcząca,
Twoje dawne dzwonniki,
Twoje bardy, gędźbiarze, Or-Oty? 15
Owa rzesza, grająca
Na różne harmoniki
Rozpylone po murach tęsknoty — —
Czyżby w swej pierśnej lutni
Jeden ton znali, smutni, 20